Michał Koston wrócił do domu po operacji we włoskiej klinice
Michał cierpi na bardzo zaawansowane skrzywienie kręgosłupa. Choroba sprawia, że jego kręgosłup coraz mocniej się deformuje. Ratunkiem dla chłopca okazało się leczenie, którego podjął się dr Pedro Berjano, lekarz z Włoch. Zakwalifikował on 16-latka do leczenia nowatorską metodą zwaną ASC, czyli Anterior Scoliosis Correction. Jest to alternatywa dla operacji usztywniającej kręgosłup. Pozwala ona na zachowanie elastyczności kręgosłupa, a korekcję otrzymuje się dzięki odpowiednio poprowadzonym i umocowanym elastycznym linkom.
Dzięki zaangażowaniu ludzi dobrej woli, udało się zebrać ponad 80 tys. euro na pierwszy z dwóch planowanych zabiegów i na początku marca Michał pojechał do kliniki do Mediolanu. Tam dwunastoosobowy zespół złożony z chirurgów, anestezjologów i pielęgniarek przeprowadził trwającą dwanaście godzin operację.
– Michał został wybudzony dopiero na drugi dzień po zabiegu, a z intensywnej terapii mógł wrócić na oddział po trzech dniach – opowiada Adrian Koston, tata Michała. – Przez kolejne dwa dni było jeszcze ciężko, był bardzo obolały. Dopiero pięć dni po operacji pierwszy raz wstał z łóżka i zrobił parę kroków po pokoju. Ale już kolejnego dnia z pomocą rehabilitanta udało mu się nawet wejść kawałek po schodach. Najważniejsze, że operacja się udała i wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz Michała mocno bolą żebra, ponieważ oprócz korekty kręgosłupa, zabieg obejmował również resekcję żeber. Kilka z nich lekarze musieli usunąć lub skrócić, gdyż po tak silnym skorygowaniu kręgosłupa niektóre mocno wystawały. Najważniejsze jest jednak, że już podczas tej pierwszej operacji udało się doprowadzić klatkę piersiową syna do symetrycznej postawy, a skrzywienie zmniejszono o około 50 proc.
Jak relacjonuje pan Adrian, włoscy lekarze są bardzo zadowoleni z przebiegu i efektów operacji. – Cały czas podchodzą do Michała niestandardowo, ponieważ - jak podkreślają - jest on pierwszym pacjentem na świecie z tak zaawansowaną skoliozą u którego udało się wykonać operację z pełnym zachowaniem ruchomości kręgosłupa.
– Operacji oczywiście towarzyszył stres, ale dzięki wsparciu, które otrzymaliśmy od ludzi z Polski i personelu z Włoch, udało się wszystko przeżyć w miarę łagodnie – zapewnia tata Michała. – Wiedziałem, że syn jest w dobrych rękach. Michał był specjalnie traktowany, wszyscy cieszyli się, że mogą mu pomóc i byli niesłychanie życzliwi. Mimo ogromu obowiązków lekarz często nas odwiedzał, wpadł do Michała nawet w niedzielę wieczorem w drodze do domu z konferencji z Amsterdamu. Jeśli okaże się, że wszystko poszło zgodnie z planem, to będzie też duży sukces dla kliniki. Również wiele osób z Polski pisało i dzwoniło do nas w tamtym czasie, mieliśmy wsparcie z każdej strony.
Początkowo planowany był siedmiodniowy pobyt we włoskiej klinice
Jednak ze względu na to, jak skomplikowany był przypadek Michała, wizyta przedłużyła się do siedemnastu dni. Teraz chłopak jest już w domu, gdzie dochodzi do pełni sił. – Jest jeszcze osłabiony i skarży się na ból żeber, ale staramy się już chodzić na krótkie spacery po domu, każdego dnia nieco je wydłużamy, żeby Michał coraz więcej się ruszał, a przede wszystkim musimy pilnować ćwiczeń oddechowych – opowiada pan Adrian.
Średnio co godzinę Michał z pomocą taty musi wykonywać ćwiczenia z urządzeniem pomagające kontrolować przepływ strumienia wciąganego i wydychanego powietrza. Robi to, żeby po resekcji żeber, w przestrzeniach między płucami nie gromadził się płyn.
– Poza tym, Michał wciąż jeszcze musi mieć pomoc, ponieważ zdarza się, że źle się poczuje, może nawet przytrafić się omdlenie. Mimo to, jak najwięcej rzeczy stara się robić sam – relacjonuje tata chłopca. – Niedługo po powrocie do domu zaczął też naukę zdalną w ograniczonym wymiarze godzin, żeby nie obciążać zanadto kręgosłupa. Powoli przestaje też brać środki przeciwbólowe, a niebawem czeka go specjalistyczna rehabilitacja.
Za około miesiąc 16-latka czeka pierwsza konsultacja z lekarzami z Włoch. Zostanie wówczas podjęta decyzja czy chłopiec może wrócić do szkoły. A za trzy miesiące konieczna będzie kontrola radiologiczna. Kręgosłup Michała będzie prześwietlony w Polsce, po czym zdjęcia zostaną wysłane do Mediolanu do konsultacji. Natomiast za pół roku, o ile obędzie się bez wcześniejszych komplikacji, chłopiec pojedzie na rozszerzone badania do kliniki we Włoszech.
Na razie nie ma konieczności drugiej operacji w trybie pilnym
– Lekarz uważa, że mógł to być najcięższy przypadek na świecie leczony tą metodą. Metoda ASC ma swoje ograniczenia, ale ma też wielką zaletę - kręgosłup zachowuje swoją elastyczność. Zachowuje się również wszystkie dyski między kręgami. Z doświadczeń amerykańskich wynika, że jeśli do roku coś by się wydarzyło, czyli np. pękłaby linka czy wyrwałoby implant, wtedy sytuacja się komplikuje, skrzywienie może się wtedy pogłębiać i trzeba ponownie operować, by to naprawić. Natomiast dyski powinny się zregenerować, ale ten proces może trwać od trzech miesięcy do pół roku. Dlatego cieszymy się bardzo, że do tej pory wszystko idzie bardzo dobrze, jednak ostatecznie stwierdzić czy wszytko na 100 proc. się udało będzie można dopiero za pół roku, a może nawet i później – podkreśla Adrian Koston i dodaje:
– Na początku lekarze planowali, że w miarę pilnie trzeba będzie przeprowadzić dwie operacje, jednak teraz widzą, że lepiej zaczekać pół roku, aż wszystko się zagoi, zobaczyć jak kręgosłup się zachowuje i na spokojnie podjąć decyzję, w jaki sposób jeszcze go poprawić. Natomiast możliwość dalszej korekcji na dzień dzisiejszy też widzą, jednak ostateczne potwierdzenie, na ile ten kręgosłup da się jeszcze wyprostować i czy podejmować ryzyko kolejnej operacji, będzie wiadomo za ok. pół roku.
Mimo że skrzywienie kręgosłupa Michała udało się skorygować o 50 proc., wciąż jeszcze nie jest to poziom bezpieczny. Z takim stanem skrzywienia (ok. 75 stopni w części piersiowej w pozycji stojącej) operacja fuzji wiązałaby się nadal z podwyższonym ryzykiem.
– W USA przeprowadza się korekcję metodą ASC tak, żeby skrzywienie było mniejsze niż 30, ewentualnie 40 stopni, jeśli jest to możliwe – wyjaśnia pan Adrian. – Wtedy, nawet gdyby pękła linka, to nic złego nie powinno się z kręgosłupem dziać. A w przypadku Michała jego stan nadal można poprawić. Nawet gdyby drugi zabieg pozwolił skorygować skrzywienie o kolejne 15, 20 stopni, to warto go przeprowadzić, bo zawsze to bezpieczniej dla Michała. Będzie to jednak uzależnione od możliwości sfinansowania kolejnej operacji oraz decyzji lekarza. Wciąż istnieje jednak ryzyko np. zerwania się linek podtrzymujących kręgosłup lub innych uszkodzeń, i jeśli będzie to miało wpływ na pogłębianie się skrzywienia, to szczególnie w okresie pierwszego roku po operacji, niezbędna będzie operacja w trybie pilnym – podkreśla.
Dlatego wciąż zbierane są środki na drugą, równie kosztowną operację
– Druga operacja nie odbędzie się, jeżeli nie będziemy mieć na nią pieniędzy – wskazuje Adrian Koston. – Z fundacją Kawałek Nieba, która koordynuje naszą zbiórkę, uzgodniliśmy, że warto ją kontynuować. Gdyby jednak okazało się, że druga operacja się nie odbędzie, pieniądze zostaną przekazane innej potrzebującej osobie, fundacja ma to zapisane w regulaminie – zapewnia.
– Jeszcze raz chcemy bardzo wszystkim podziękować za zaangażowanie i pomoc, która płynęła i wciąż płynie wyjątkowo szerokim strumieniem. Jesteśmy wdzięczni, bo bez tego by się nie udało – mówi pan Adrian. – Niecierpliwie czekamy, co będzie za pół roku, a póki co cieszymy się, że operacja się udała, choć czujemy też niepewność, co dalej. Najbardziej cieszy nas, że na spokojnie możemy przemyśleć co dalej, że nie ma takiego pośpiechu i stresu, jak przy pierwszej operacji.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze