Niezwykła historia pewnego albumu
Zbiory fotograficzne Józefa Hajduka, które miałam okazję podziwiać - w niewielkiej części, bo albumów jest zbyt wiele, by przejrzeć wszystkie w jedno popołudnie - robią ogromne wrażenie. Nie każdy jednak wie, że zamiłowanie do historii jest u niego rodzinne. I właśnie dzięki temu zaangażowaniu w poznawanie dziejów Śląska, w ręce jednego z jego kuzynów przypadkiem trafił album o ogromnej wartości sentymentalnej, zarówno dla najbliższych krewnych pana Józefa, jak i dla innych osób zamieszkujących przed laty w okolicach Jemielnicy i Szczepanka.
- Góra z górą się nigdy nie zejdzie, a po siedemdziesięciu pięciu latach zdjęcia zrobione tu, w tym rejonie, wróciły do miejsca, w którym były robione - tymi słowami pan Józef rozpoczął swoją niezwykłą opowieść, prezentując przy tym niewielki album z odbitkami przedstawiającymi stare, czarno-białe zdjęcia. Są na nich jego krewni. I może nie byłoby w tym nic niezwykłego, w końcu prawie każdy z nas ma w domowych archiwach takie fotografie swoich najbliższych, gdyby nie to, w jaki sposób oryginalny album trafił w ręce rodziny pana Hajduka.
Cała historia miała swój początek około 5 lat temu. Robert Hajduk, kuzyn pana Józefa, natrafił wtedy na internetowej aukcji, prowadzonej na jednej z niemieckich stron, na zachowany w idealnym stanie stary album z fotografiami wykonanymi w Polsce w podczas II wojny światowej. Pan Robert interesuje się historią i kulturą Śląska, w swoich zbiorach posiada wiele cennych zdjęć, książek, a także regionalnych strojów. Ten konkretny album przykuł jego uwagę szczególnie ze względu na jedno zdjęcie, które przywołało wspomnienia z dzieciństwa spędzanego u babci w Szczepanku.
- Tata, tu jest takie zdjęcie, a na tym zdjęciu jest taka plompa jak u ołmy na Szczepanku była - miał powiedzieć swojemu ojcu, który z ciekawością zerknął mu przez ramię na monitor komputera. Jakie było zdziwienie pana Huberta, który na fotografii rozpoznał nie podobną, a tę konkretną pompę ze swojego dawnego podwórka. Co więcej, na zdjęciu znajdował się nie kto inny, jak on sam w wieku około 9 lat wraz ze swoimi siostrami - Gertrud oraz Agnes. Możemy sobie tylko wyobrażać, jak bardzo wzruszony i zaskoczony był w tym momencie, tym bardziej, że dziś ma już ponad dziewięćdziesiąt lat. Oczywiście, było jasne, że licytację trzeba wygrać i koniecznie zdobyć album. Jak wspomina pan Józef, koszt zakupu wyniósł około 150 euro, a porównując do wartości sentymentalnej choćby tylko tego jednego zdjęcia, nie był to wielki wydatek.
W ten sposób fotografie znalazły się w posiadaniu Roberta Hajduka i jego ojca. Przywieźli później album ze sobą przy okazji odwiedzin u rodziny w Szczepanku.
- Wszyscy się zastanawialiśmy, że w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, przy okazji świąt czy urodzin, nikt w rodzinie nie wspominał, że takie zdjęcia były robione. Nikt o tym nie wiedział. Dopiero jak ten album się ukazał, wtedy najstarsi krewni wrócili pamięcią do tych czasów - mówi pan Józef.
- W czasie wojny, na końcu ulicy Szkolnej, w rejonie Banasia, był taki obóz, ale nie karny, hufiec pracy można powiedzieć - opowiada. - Były w nim same dziewczyny, które chodziły pomagać w gospodarstwach, w których przynajmniej dwóch mężczyzn było na froncie. Przychodziły jako bezinteresowna pomoc przy wszelkiego rodzaju pracach gospodarskich.
To właśnie jedna z tych dziewczyn fotografowała siebie i swoje koleżanki z rodzinami, którym przychodziły pomagać. W albumie znalazły się też zdjęcia okolicy oraz przeróżnych ówczesnych wydarzeń. Po latach kobieta najprawdopodobniej wyemigrowała za granicę, a pamiątkowe zdjęcia zabrała ze sobą. Nie wiadomo, jakie były dalsze jej losy i co działo się z albumem przez kolejnych 75 lat, ani jakimi drogami fotografie trafiły w ręce osoby, która postanowiła je sprzedać. Jednak los chciał, że przypadkiem odnalazła je właściwa osoba i wróciły w miejsce, gdzie wzięły swój początek.
- Dzięki temu albumowi zobaczyłem, jak wyglądała moja prababcia, której w życiu nie widziałem - mówi pan Józef.
Dziś zdjęcia są dobrem powszechnym, ale dawniej były luksusem, na który mało kto mógł sobie pozwolić. Zdjęcia zakupione na przypadkowej aukcji pozwoliły krewnym pana Józefa zobaczyć członków rodziny, których być może wcześniej nie znali, a także podziwiać dobrze znane im miejsca, które teraz wyglądają już zupełnie inaczej niż przed laty. Zaś dzięki temu, że pan Józef postanowił podzielić się z nami tą niezwykłą historią, również i my możemy obejrzeć niektóre z tych archiwalnych zdjęć.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze