Od 16 maja zniesiono w Polsce stan pandemii, a obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. Wraz z jej odwołaniem koronawirus nie zniknął. Latem szalała kolejna, szósta fala zachorowań. Choć teraz spada liczba zakażeń, należy zachować szczególną czujność.
- Trzeba to traktować poważnie. Mieliśmy wzrost liczby zakażeń, co oznacza, że wirus ciągle się szerzy. Kolejne mutacje są mniej zjadliwe, ale zdecydowanie łatwiej się rozprzestrzeniają. Faktem jest, że nie mamy takiej liczby zgonów i zachorowań o ciężkim przebiegu, jak podczas poprzednich fal koronawirusa, ale w dalszym ciągu jest to poważne zjawisko i tak należy je traktować - mówi dr Krzysztof Burdynowski, mikrobiolog w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu i konsultant wojewódzki w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej.
Nowe warianty i objawy
Mimo że pandemia trwa ponad dwa lata, nie widać jej końca. Tym razem dała o sobie znać w mijającym sezonie letnim, przychodząc dość gwałtownie.
- Ciągle jeszcze mamy do czynienia z wirusem, który dla nas jako społeczeństwa, jest nowy. Zaznaczyć należy, że nie mamy do końca wykształconej odporności populacyjnej, o której dużo się mówiło, licząc, że poprzez szczepienia uda się ją osiągnąć. Ale tak się nie stało - wskazuje dr Burdynowski. - Wirus, a szczególnie jego nowe warianty bardzo łatwo propagują się w społeczeństwie, czyli przenoszą się z osoby na osobę. Aby go zatrzymać, potrzebowalibyśmy bardzo dużego odsetka odporności populacyjnej, a na ten moment jest ona bardzo niska, dlatego wirus będzie się rozprzestrzeniał. Do czasu pojawienia się wirusa SARS-CoV-2, czyli tego, z którym obecnie się mierzymy, mieliśmy w naszym regionie klimatycznym inne koronawirusy. Około 30 procent przeziębień było nimi powodowane, ale one nie są nowe i z nimi jesteśmy oswojeni. Z nowym koronawirusem nasz układ odpornościowy musi ciągle się mierzyć - tłumaczy.
Wyciszeniu pandemii nie sprzyja pojawienie się kolejnych mutacji koronawirusa. Nowe warianty okazują się być bardziej zaraźliwe.
- Nowe warianty Omikronu, czyli BA.4 i BA.5, są bardzo zakaźne. Na początku pandemii do zakażenia potrzebny był kontakt, który trwał powyżej 15 minut, a odległość była mniejsza niż 1,5 metra. Teraz, żeby doszło do zakażenia, wystarczy kontakt w odległości 1 czy 1,5 metra w ciągu trzech, dwóch, a nawet jednej minuty. Obecnie wirus jest wielokrotnie bardziej zakaźny, ponieważ mutacje, które zachodzą w białku kolca, idą w stronę ułatwienia mu rozwoju. Mutacje te mają zdecydowanie większą zdolność przenoszenia się w populacji, a w konsekwencji rozprzestrzeniania. A szanse na rozwój wirusa dajemy my, nie szczepiąc się - przyznaje mikrobiolog. - Szczepienie oczywiście nie chroni przed zakażeniem, ale u ludzi zaszczepionych choroba przebiega obecnie w sposób zupełnie łagodny. Część osób z różnych powodów nie wytwarza przeciwciał lub wytwarza ich za mało, dlatego może się zdarzyć, że nawet osoba zaszczepiona może ciężko przejść chorobę, ale takich przypadków jest bardzo mało - dodaje.
Wraz z nowymi wariantami zmieniły się objawy. Lekarze zauważają, że obecnie przypominają one grypę czy przeziębienie.
- Pacjenci najczęściej zgłaszają się z objawami grypowymi i przeziębieniowymi, mówiąc, że są osłabieni, brak im sił i czują otępiałość. Zniknęła utrata węchu i smaku, a pojawiły się dość charakterystyczne symptomy jak bóle głowy, mięśniowo-stawowe, gardła, zatkany nos i katar, a na samym końcu kaszel - wymienia lek. Maria Świętojańska, specjalista medycyny rodzinnej i pulmonolog w Kędzierzynie-Koźlu. - Szczególnie narażone są osoby starsze, z niską lub zmniejszoną odpornością, z chorobami współistniejącymi. Musimy pamiętać o tym, żeby takich osób nie narażać na kontakt z wirusem. Oczywiście zdarzają się przebiegi bezobjawowe, ale przy pojawieniu się objawów, lepiej ich nie bagatelizować i postępować rozsądnie, na przykład nie kontaktując się z innymi i izolując się od nich - wskazuje.
Jesień przed nami
Pandemia koronawirusa przyzwyczaiła nas do tego, że szczególnie uaktywnia się w sezonie jesienno-zimowym. Ten zbliża się wielkimi krokami.
- Każda kolejna fala wywołana jest przez nową mutację wirusa. Nie wiemy jeszcze, czy któraś z obserwowanych obecnie przez Światową Organizację Zdrowia mutacji będzie na tyle skuteczna, żeby przebić obecne warianty Omikronu BA.4 i BA.5. Żeby mogła się przebić, musi być jeszcze bardziej zakaźna niż poprzednia. Jeśli taka się pojawi, jesienią może przyjść kolejna fala, a być może to, czego spodziewaliśmy się na jesieni, jest właśnie teraz - stwierdza mikrobiolog. - Być może w przyszłości uda się zyskać odporność populacyjną, która doprowadzi do tego, że z tym koronawirusem będziemy mogli żyć spokojnie, tak jak żyjemy z innymi koronawirusami - dodaje.
Społeczeństwo musi nauczyć się żyć z Covid-19. Jak wskazują specjaliści, koronawirus nie znika i z nami pozostanie.
- Jesteśmy tym wszystkim zmęczeni, przyzwyczailiśmy się do pandemii, potrzebujemy normalności, ale wciąż trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia z pewnym ryzykiem, które dopiero poznajemy i odkrywamy. Niestety zawsze jesteśmy krok za wszystkimi drobnoustrojami. Dlatego nadal warto pamiętać o szczepieniach, dystansie społecznym i maseczkach, które pozwalają chronić nie tylko nas, ale przede wszystkim innych - podkreśla dr Krzysztof Burdynowski.
- W tym wszystkim ważne jest to, by nie panikować. Nie panikujmy, ale postępujmy racjonalnie, mając na uwadze to, że mamy do czynienia z niebezpieczeństwem, które normalnieje i łagodnieje pod względem klinicznym, ale wciąż nie można go lekceważyć - dopowiada lek. Maria Świętojańska.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze