50 lat to kawał czasu. Zmienił się ustrój, zmieniła się władza, urodziły kolejne pokolenia. Jedne co się nie zmieniło to wielka pasja naszych rozmówców do muzyki. Kazimierz Pabiasz urodził pochodzi z Kędzierzyna-Koźla, a Adam Antos z Lubawki na Dolnym Śląsku. Dziś pierwszy mieszka w Czarnocinie, drugi w Strzelcach.
- Jak miałem pięć lat to przeprowadziliśmy się do Strzelec - opowiada pan Adam.
- Ja urodziłem się w Koźlu, gdy przeprowadziliśmy się do Strzelec, chodziłem do szkoły przy ul. Kozielskiej, to była ówczesna "trójka" - wspomina pan Kazimierz. - W piątej klasie podstawówki pojechałem na pierwszy obóz harcerski do Jaworza. Po jednym z wieczornych spotkań okazało się, że ktoś zapomniał zabrać ze sobą gitarę akustyczną. Podszedłem do niej, wziąłem 10 groszy i zacząłem tworzyć dźwięki. Zauważałem to, że dziewczyny lgną do chłopaków, którzy grają na gitarze. Chciałem tego spróbować - dodaje.
Słyszał mnie z góry
- Przez pewien czas mieszkaliśmy w jednej klatce, wtedy się jeszcze nie znaliśmy. Zostałem gitarzystą basowym z przypadku. Jeden z kolegów poprosił mnie, żebym namalował mu na ścianie Jimiego Hendrixa i ja to zrobiłem. Chciał mi się odwdzięczyć, więc podarował mi gitarę, która nieużywana leżała u niego w domu - wspomina pan Adam. - Z domu kultury pożyczyłem wzmacniacz i grałem. Mieszkałem na parterze, więc Kazik musiał mnie usłyszeć i tak się zaczęło - dodaje z uśmiechem.
- Te wszystkie spotkania gitarowe doprowadziły do tego, że jako nastolatkowie w 1973 roku daliśmy koncert na zakończenie roku szkolnego w szkole na Suchych Łanach. Pamiętam, że wtedy groziła mi dwója z muzyki - śmieje się Kazimierz Pabiasz. - To była nasza pierwsza formacja, nazywaliśmy się Grupa Major. Graliśmy covery najpopularniejszych wtedy kawałków, pisaliśmy też swoje piosenki - dodaje.
W międzyczasie w Strzelcach zaczęło się dziać - okazało się, że wiele osób próbuje swoich sił w muzyce np. na Wapiennikach powstał zespół Skalnicy.
- Razem z Adamem, Zbyszkiem i Henrykiem założyliśmy w 1974 roku pierwszy zespół w Strzeleckim Ośrodku Kultury. Dawaliśmy koncerty m.in. w Domu Młodego Robotnika. To właśnie wtedy zacząłem poważnie myśleć o muzyce - opowiada.
Gitara i magnes z dynamo
Czasy, w których panowie zaczynali swoją przygodę z muzyką nie należały do łatwych.
- Ciężko było kupić gitarę, nigdzie nie było strun. Pamiętam, że do mojej szkoły chodził taki chłopak, który choć słabo się uczył to miał talent i zrobił nam pierwszą gitarę. Nigdzie nie dało się też kupić przystawek, więc kombinowaliśmy jak tylko się dało. Np. braliśmy dynamo z roweru, w środku były magnesy. Wyciągało się je i owijało drutami. W każdym kiosku można było też kupić tabletki na ból gardła, Akron. Tabletkę się wyrzucało, a plastik łączyło się z magnesami i tak się grało - opowiada Kazimierz Pabiarz. - Na rynku w Strzelcach był taki sklep, gdzie była jedna jedyna gitara w mieście. To tego była uszkodzona. Razem z kolegą zatrudniliśmy się w Pionierze i przez miesiąc ładowaliśmy kopaczki do wagonów, żeby na nią zarobić. Udało się - dodaje.
Fani dobrego brzmienia
W 1965 roku w Rzeszowie powstał zespół Blackout. Założyli go wokalista i gitarzysta Tadeusz Nalepa, wokalista Stanisław Guzek oraz piosenkarka Mira Kubasińska. Trzy lata później zespół przekształcił się w Breakout, nieco zmieniła się ekipa.
- Pamiętam jak w 1971 roku dawali koncert w Strzelcach na Wapiennikach, później poszliśmy z kumplami do parku i pomyślałem sobie, że chciałbym grać w takiej kapeli. Po wielu latach trafiłem do tego składu, dalej gramy i koncertujemy. Jestem przekonany, że jeśli 50 lat temu nie zacząłbym grać w Strzelcach i nie zawiązał z kolegami pierwszego zespołu, nigdy bym nie grał w Breakoutach. To właśnie dzięki Strzelcom połknąłem tego bakcyla i dawałem koncerty z wieloma wspaniałymi muzykami - mówi pan Kazimierz.
Artysta cały czas jest aktywny i występuje na scenie. Pan Adam nie zrobił kariery muzycznej, ale przez 30 lat pracował w Ośrodku Kultury jako instruktor. Teraz przyjaciele chcieliby zorganizować w Strzelcach koncert.
- Pół wieku to spory kawał czasu. Planujemy zebrać jeszcze kilka osób i chcemy wystąpić w ośrodku kultury lub w parku. Mam nadzieję, że uda nam się spełnić to marzenie - mówią.
Kiedy wybuchła pandemia Kazimierz Pabiasz znalazł wreszcie czas na zrobienie swojej autorskiej płyty.
- To mój pierwszy krążek, bardzo długo na niego czekałem. Tytuł płyty to "Ostatni ekspres" w hołdzie Breakoutowi. Płyta właśnie jest w tłoczni, niebawem będzie można ją kupić - mówi artysta.
***
Niestety, Kazik już nigdy nie zagra...












Komentarze